Gry – zło wcielone
Temat na czasie to zły wpływ gier na psychikę. Ostatnio wrócił przy okazji strzelaniny w Newtown. Otóż wydział oświaty stanu Connecticut zaoferował zapłatę w wysokości 25$ za każdą oddaną do zniszczenia grę. Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie również podpisało się pod tym pomysłem, nie odmawiając sobie dorzucenia od siebie, że to te złe i niedobre gry są winne tragedii. Nie chce tutaj oceniać zachowania albo wypowiadać się na temat polityki posiadania broni. Kto mnie zna, ten wie, że jestem fanem wszelkich samopałów i głęboko ubolewam nad tym, że nie istnieje u nas racjonalne prawo obrony przed przestępca. Że musisz się zastanowić czego użyć do obrony, jak Cię ktoś zaatakuje coby przypadkiem nie przekroczyć „granicy obrony koniecznej”. Coś o tym wiem… Ale nie o tym miało być.
Amerykanie nigdy nie uchodzili za najmądrzejszy naród (ogółem oczywiście, są wśród nich jednostki wybitne), a w swojej głupocie przeganiają ich tylko Japończycy ze swoimi konkursami na wąchanie bąków czy rozbijanie orzechów pośladkami. Jednak to amerykanie wpadli na pomysł aby dać do ręki broń każdemu, kto jest pełnoletni. W Polsce dostęp do broni jest bardzo utrudniony, są testy psychologiczne i w ogóle. Tam nikt nie sprawdza czy klient sklepu z uzbrojeniem ma wszystkie klepki na miejscu. A mimo to ktoś wymyślił, że łatwiej będzie zwalić winę na brutalność gier, aniżeli na zdrowie psychiczne posiadacza broni. Aby nie było nieporozumień: tak jak nóż służy do krojenia, kij do gry w baseball, tak broń do obrony. Jeżeli ktoś ma najeb**** we łbie, to zabije nawet łyżką. I nie ma na to wpływu posiadanie broni czy brutalne gry.
Gram w gry komputerowe od małego. Miałem to „szczęście” że okres mojego dorastania przypadł na najlepsze czasy rozwoju komputeryzacji. Gry wtedy zaczęły się bardzo dynamicznie rozwijać, już nie był to Pong czy Tetris, tylko gry z co raz bardziej fotorealistyczną grafiką. Pamiętam pierwszego Carmageddona, pamiętam jak Niemcy zakazali dystrybucji tej gry, a twórcy wydali patcha zmieniającego ludzi w zombie i przekształcającego krew w zieloną breję. Doom, Quake, DN3D czy Shadow Warrior to gry w których posoka tryskała po ścianach, podobnie jak w Blood i jego drugiej części. We wszystkie te gry grałem. Wszystkie je przeszedłem i bardzo miło wspominam. W takim GTA (w pierwszych dwóch częściach) największą frajdę sprawiało każdemu wpisanie kodów na nieśmiertelność i rozstrzeliwanie wszystkiego co się rusza. Czasy kiedy Counter Strike rządził w każdej kawiarence internetowej wspominam z uśmiechem, granie po nocach i dostawanie łupnia od kolegi z klasy (który teraz ma kilka tytułów mistrza świata w CS) również. Tak na prawdę, to większość gier w które grałem, to gry przesycone brutalnością. I teraz co? Mam 26 lat, normalną pracę, rodzinę i plany na wakacje. Nie mam zamiaru wyjść na ulicę z bronią i strzelać do kogo popadnie. Prawdopodobnie nawet bym nie potrafił wycelować naładowanej broni w inną osobę. Nie poznałem nikogo, kto byłby bardziej agresywny od grania w gry. Co więcej, poznałem kilka osób, które legitymują się lepszym refleksem, wyrobionym na strzelankach. Najłatwiej problem zwalić na coś co samo się nie obroni. Obecna kultura (gry, to podobnie jak film, teatr i muzyka dobro kultury) przesycona jest brutalnością, nie tylko gry. Ale na nie najłatwiej zwalić winę. Lobby growe nie jest jeszcze na tyle silne aby przed tymi atakami skutecznie się bronić.
Nie znam się na psychice, nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się że jeżeli człowiek ma problem psychiczny to będzie łatwiej popadał w uzależnienia i trudniej będzie mu oddzielić rzeczywistość od fikcji. To tak jak z małpą, dając jej do ręki broń – w końcu zacznie strzelać. Rozsądny, zdrowy człowiek nie. Człowiek znający podstawowe zasady koegzystencji w społeczeństwie, również nie będzie pałał pragnieniem wystrzelania wszystkich dookoła. Słowa „nie zabijaj” nie są tylko piątym przykazaniem dekalogu kościoła katolickiego, są przede wszystkim uniwersalną prawdą przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Póki będziemy w stanie te słowa rozumieć i będziemy przykładać do nich odpowiednią wagę – żadne brutalne gry, filmy czy sztuki teatralne nie będą w stanie na nas wpłynąć.
ps. Czekam na pierwszego barana, który powie że tragedia w Sanoku również wzięła się od brutalnych gier, a „mama Madzi z Sosnowca” przegrywała w DSJ.
Obrazek pochodzi z gry Postal 2. cheap Colchicine buy misoprostol